Polska i Niemcy będą razem zabiegać o unijne wsparcie dla budowy sieci energetycznych i gazowych.

W piątek w Brukseli przywódcy 27 krajów UE spotkają się na tzw. szczycie energetycznym, by rozmawiać o wspólnej polityce energetycznej, dywersyfikacji dostaw energii i finansowaniu projektów infrastrukturalnych. Jak się dowiedziała “Gazeta”, premier Donald Tusk jedzie na szczyt z pakietem szczegółowych postulatów uzgodnionych wcześniej z Niemcami.
Co więcej, Tusk i niemiecka kanclerz Angela Merkel napisali wspólny list do szefa Komisji Europejskiej José Manuela Barrosa i przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana van Rompuya. Takie polityczne listy przed szczytami to w Unii niepisana tradycja. Ale to, że pod dokumentem figurują podpisy premiera największego kraju z grupy nowych członków Unii i głównej rozgrywającej w Unii – szefowej rządu kraju największego płatnika – nadaje dokumentowi sporą rangę. 

“Dalszy rozwój europejskiego rynku energii elektrycznej i gazu to kluczowy element europejskiej polityki gospodarczej oraz stosunków energetycznych z partnerami zewnętrznymi” – czytamy w liście Tuska i Merkel, do którego dotarła “Gazeta”. Przywódcy Polski i Niemiec przekonują, że bez integracji rynku energetycznego i dywersyfikacji dostaw energii elektrycznej czy gazu nie da się zapewnić ani bezpieczeństwa energetycznego, ani kluczowego dla Unii wzrostu gospodarczego. 

– To wspólne stanowisko stanowi mocne wsparcie dla postulatów, o które Polska zabiegała od lat – mówi nam minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz. – Chodzi o dywersyfikację dostaw, partnerstwo z dostawcami oparte o reguły unijne czy podejście regionalne do inwestycji w infrastrukturę energetyczną – wymienia. 

Stanowisko pisane jest ezopowym językiem unijnych dokumentów. Ale można z niego wyciągnąć sporo interesujących wniosków. 

Polska i Niemcy przyjęły wspólne stanowisko w sprawie sieci gazowych i elektrycznych. Bez ich rozbudowy trudno będzie mówić o wspólnym rynku energii i bezpieczeństwie energetycznym. Komisja Europejska ma obliczyć, ile pieniędzy potrzeba na priorytetowe inwestycje. Chodzi o połączenia, które mają gwarantować bezpieczeństwo dostaw, ale nie są rentowne. “Niektóre projekty energetyczne uważane za niezbędne (..) mogą nie być w stanie uzyskać wystarczającego finansowania na rynku” – czytamy w polsko-niemieckim stanowisku. Potrzebne więc będzie “w wyjątkowych przypadkach ograniczone finansowanie publiczne”. 

Unijny komisarz ds. energii Günter Oettinger szacuje, że do 2020 r. na sieci przesyłowe w UE trzeba 200 mld euro, z czego sektor prywatny będzie mógł sfinansować tylko połowę. KE zapewni blisko 10 mld euro, reszta to środki z Europejskiego Banku Inwestycyjnego, specjalne unijne obligacje oraz gwarancje kredytowe.

Ale finansowanie sieci z pieniędzy podatników nie podoba się wszystkim krajom UE. Według informacji “Gazety” sprzeciwiają się temu m.in. Wielka Brytania i Szwecja. 

Polska próbowała też promować węgiel, który jest naszym najważniejszym paliwem – dostarcza ok. 94 proc. energii elektrycznej. Według informacji “Gazety” zabiegaliśmy o to, aby w polsko-niemieckim stanowisku i dokumentach szczytu znalazło się sformułowanie “gospodarka niskoemisyjna”, a nie “gospodarka niskowęglowa”. Ale Niemcy się na to nie zgodzili. W stanowisku znalazły się za to zdania o wspieraniu technologii czystego węgla oraz roli “lokalnych zasobów energetycznych”, ale bez wymieniania węgla.

Jest też zdanie, które do tej pory w unijnych dokumentach się nie pojawiało. “Należy dostrzec kwestię efektywności kosztowej wytwarzania energii odnawialnej”. W krajach UE podnosi się coraz więcej głosów, że subsydiowana przez państwo energia z wiatru, a zwłaszcza ze słońca jest za droga. Czechy i Hiszpania ścięły już dotacje dla energetyki solarnej, dyskusja w Niemczech trwa. 

Oba kraje podkreślają też wsparcie dla gazociągu Nabucco, który połączy UE ze złożami w Azji Środkowej, oraz nalegają, aby współpraca z innymi krajami odbywała się zgodnie z Kartą Energetyczną. Karty nie chce ratyfikować Rosja.